W 2010 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło rezolucję, według której dostęp do czystej wody jest prawem człowieka. Zwrócono uwagę na fakt, że słodka woda przestała być zasobem odnawialnym. Wciąż zużywamy jej więcej i szybciej, niż my i sama natura jesteśmy w stanie odtworzyć.
Wielu mieszkańców naszej planety cierpi z powodu braku dostępu do czystej wody. Obecnie to ok. 800 mln ludzi. Oznacza to nie tylko banalne kłopoty w życiu codziennym, jakie spotykają nas podczas zwykłej awarii wodociągów, takie jak utrudnione zmywanie czy problem ze spłukiwaniem toalety. Brak dostępu do wody pitnej to również problemy z odżywianiem, rozprzestrzenianie się śmiertelnych chorób oraz mniejsze szanse życiowe dzieci i dorosłych, którzy większość dnia spędzają na wędrówkach do studni lub źródła.

Pomimo, że opisana wyżej sytuacja dotyczy głównie odległych, egzotycznych krajów, to sytuacja w Polsce wcale nie jest wesoła. Jesteśmy dumni z naszych jezior, rzek, mokradeł i bagien, ale one z roku na rok nikną w oczach. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej niemal rok w rok ogłasza stan „hydrologicznej suszy”. A polskie zasoby naturalne są skromne, porównywalne z zasobami Egiptu. Mamy najmniej wody pitnej spośród wszystkich krajów europejskich.
Nieczęsto myślimy też o jakości wody. A przyczyną - paradoksalnie - jest troska o zdrowie i higienę. Polski rynek detergentów wciąż rośnie i jesteśmy jednym z nielicznych krajów w Europie, gdzie wydatki na detergenty na mieszkańca nie zmniejszają się. A przecież woda, która wraz z detergentami wpływa do kanalizacji, kiedyś do nas wróci.

Szanujmy więc to, co mamy. Nie odkręcajmy kranu bez potrzeby, zmywajmy w trybie oszczędnym i używajmy możliwie najmniej szkodliwe produkty czyszczące.